Nagle zza załomu korytarza wyszedł psychiatra. Unosząc lekko kąciki ust na widok dziewczyny, przekrzywił śmiesznie głowę i zagadał:
- O, panna Miligan i panna Burns! A dokąd pani prowadzi naszą rozchełstaną uczennicę? - Usłyszawszy o całym wydarzeniu, pokiwał głową, jakby ze zrozumieniem, współczuciem i... rozbawieniem. Mrużąc lekko oczy, dodał: - Ja się nią zajmę, proszę się nie martwić. Wymyślę karę psychologiczną, dobrze?
Odprowadził spojrzeniem nauczycielkę i, kiedy ta zniknęła z zasięgu wzroku, spojrzał na Friedę świdrującym spojrzeniem ciemnych oczu.